Komentarze: 4
dalej opisuję piątek....kiedy już siedzialam w samochodzie mój stary się spytal czy jedziemy na przejażdżkę nio dobra określilam...chcialam zobaczyć aleje kasztanową...dojechaliśmy a tam prawie żadnego liścia nie bylo na drzewie jedynie w polowie obumarle...chcialo mi się plakać to nie byl widok zapamiętany przezemnie z dzieciństwa... to bylo żalosne przejachaliśmy przez kilka dzielnic...caly czas mialam ten widok w pamięci nie moglam myśleć o tych drzewach polożylam się i zasnęlam momentalnie nie weszlam nawet na neta...a mialam ochotę pogadać a później nie moglam zasnąć jak to zwykle bywa...przewracalam się na każdy bok ale spać nie moglam myślalam o wszystkim...o życiu o swoich celach...nie wiem czy naprawdę dobrze wybieram liceum...gnębi mnie myśl popelnienia blędu który może wiele dla mnie znaczyć w przyszlości...nie lubię popelniać blędów choć to ludzkie...ale jednak mam honor...dziś mam czas na myślenie mam caly dzień na to...pozdrowionka prosze o komentarze