człowiek człowiekowi krzywdę spojrzeniem...
Komentarze: 2
stalam dziś w budzie przed pewnym gabinetem przechodzilo rozne spoleczenstwo naszej budy...stalam oparta o sciane kociaki patrzyly na mnie jakbym im ojca i matke w bialy dzien zabila choc nic im nigdy nie zrobilam patrzyly na mnie z wyzszoscia pognebieniem mierzyly mnie wzrokiem...stalam dalej slyszac szepty...patrzyli sie na mnie kiedy tylko mogli ....spojrzeniem opisanym ...czekalam mowilam dzien dobry kazdemu nauczycielowi jak zawsze...stalam pod gabinetem jeszcze chwile pomylilam gabinety...weszlam rozmawialam wypelnilam test...gadalam rozmawialam ze..."spowiednikiem dusz." mowilam on komentowal ja mowilam opowiadalam o roznych rzeczach i przezyciach oraz sytuacjach plakalam...wyszlam na przerwe znow te spojrzenia ...tym razem jak na osobe dziwna... przerwa sie skonczyla wiele lez mi jeszcze z oczu poplynelo spowiednik opowiadal mi o sobie jak mowilam plakalam nie uciszal tych lez mowil placz to pomaga zawsze...placz oczyszcza... co bym nie powiedziala opanowywal uczucia nie pocieszal mowil co bedzie wprost traktowal jak czlowieka towarzysza rozmow to spojrzenie bylo inne jakby chcialo podac pomocna dlon...
Dodaj komentarz